
Choć drift, czyli zabawa polegająca na prowadzeniu samochodu "bokiem" od ślizgu do ślizgu, wydaje się typowo męskim zajęciem, w Polsce z zafascynowanymi takimi ewolucjami facetami rywalizuje kobieta. Karolina Pilarczyk to jedyna w naszym kraju posiadaczka licencji driftingowej. W tym sezonie w ogólnopolskich zawodach SSSuper Drift Cup można ją oglądać za kierownicą BMW M3 z silnikiem o mocy ponad 500 KM.
(fot. Tomasz Dąbrowski/tdabrowski.pl)
Skąd u delikatnie wyglądającej kobiety zainteresowanie driftem? Jak przyznaje Karolina Pilarczyk, jej fascynacja motoryzacją zaczęła się już w wieku 13 lat, gdy po raz pierwszy samodzielnie usiadła za kierownicą samochodu. Po zdobyciu prawa jazdy, warszawianka postanowiła rozwijać swoje umiejętności w szkole jazdy na Bemowie, gdzie nauczyła się technik pozwalających na kontrolę nad samochodem w trudnych sytuacjach i podstaw jazdy wyczynowej.
Znajomość z Ryszardem Pluchą, byłym kierowcą rajdowym, zaowocowała decyzją o pierwszych przeróbkach w samochodzie i startach w zawodach Konkursowej Jazdy Samochodowej. By z KJS-ów przenieść się do rajdów, potrzebna jest spora gotówka. Jej brak zadecydował o tym, że Karolina Pilarczyk wkroczyła w świat driftu. Z czasem zawodniczka zmieniła radykalnie stuningowanego Daewoo Lanosa na BMW 3 E28, a później BMW M3 E36.

Seryjny silnik o pojemności 3.2 l i mocy 317 KM wkrótce okazał się jednak niewystarczający. Został on więc zastąpiony potężną jednostką o pojemności 7.0 l, pochodzącą wprost z Chevroleta Corvette. Silnik w M3 osiąga moc co najmniej 505 KM i moment obrotowy, równy 640 Nm. Na tym jednak nie skończył się tuning fabrycznego BMW. Pod kątem driftingu zmodyfikowane zostało sprzęgło, zawieszenie, wydech i hamulce. W kabinie z oryginalnego wyposażenia pozostała tylko deska rozdzielcza, ale samochód zyskał klatkę bezpieczeństwa i sportowe, kubełkowe fotele.